Listopad minął niezwykle szybko ustępując miejsca grudniowi. Dni zrobiły się jeszcze bardziej chłodne i deszczowe. Taka pogoda za oknem nie sprzyjała dobrym nastrojom u Kornelii. Pogrążała się w swoich rozmyślaniach i melancholii. Godzinami obserwowała deszcz stukający o parapety. Wsłuchiwała się w jego rytm i czuła się zupełnie tak, jakby przedzierał się do jej duszy. To były takie chwile, w które nie chciała widzieć żadnego człowieka. Czyjaś obecność i jakiś głos działały na nią niepokojąco źle. Nienawidziła takich stanów u siebie, ale tak zachowywała się odkąd tylko pamiętała Siedziała na barowym stołku w kuchni i z obrzydzeniem wpatrywała się w swoje śniadanie. I chociaż ciemne pieczywo z mozzarellą i pomidorem było czymś co uwielbiała, od paru dni nie mogła patrzeć na jedzenie. Skrzywiła się z niesmakiem i odepchnęła od siebie talerz. Zabrała ze sobą kawę i udała się do swojej sypialni. Kubek postawiła na nocnym stoliku i rzuciła się na łóżko, na stos ułożonych na nim poduszek. Spojrzała przed siebie. Znów lało jak z cebra. Niebo było tak ciemne, że potrzebne było jej światło, chociaż było dopiero parę minut po dziesiątej. Kochała taką pogodę. Tylko wtedy mogła swobodnie pogrążyć się w tym, o czym zazwyczaj nie chciała nawet myśleć. Ale teraz jej głowę zaprzątała kłótnia z Aurelią. Właściwie nie rozumiała, o co tak naprawdę się posprzeczały. Ona powiedziała tylko to, co jej nie odpowiadało. Nie była nawet tak niemiła jak zazwyczaj, a szatynka poczuła się nad wyraz urażona. Podejrzewała, że to był tylko jej pretekst. Była niemal pewna, że chodziło jej o te telefony, których nie odebrała i wiadomości, które zignorowała. Nie chciała z nią wtedy rozmawiać. Potrzebowała ucieczki. Zawsze to robiła, gdy tylko coś wprawiało ją w złe samopoczucie i za bardzo przytłaczało. Uciekała bez jakichkolwiek wyjaśnień i wytłumaczenia. Wracała dopiero kiedy uważała, że wszystko zdążyło się już uspokoić. Nigdy niczego nie prostowała i nie przepraszała. Używała tego słowa często, ale tylko wtedy, gdy jakaś sprawa była błahostką, ale kiedy w grę wchodziło coś poważniejszego - milczała. To sprawiało, że jej przeprosiny miały w sobie dozę tajemniczości i powagi. Nigdy do końca nie wiadomo było dlaczego używała tego słowa Wiedziała to tylko ona, a sama Kornelia była chodzącą tajemnicą i zagadką. Łatwo było ją rozszyfrować, łatwo było ją pozna, ale to ona decydowała czy chce zostać poznana. Chlupot deszczu koił jej rozedrgane nerwy. Słyszała także miarowy oddech zwiniętego w kulkę Yoko, który smacznie pochrapywał tuż obok niej na swojej ulubionej jedwabnej beżowej poduszce. Odgarnęła z czoła niesforną grzywkę i rozmasowała skroń. Taki natłok myśli nie był dla niej dobry. Im więcej myślała, tym łatwiej dostawała bóli głowy. To była ta granica, w której mówiła sobie dość. Zeskoczyła z łóżka ale po chwili na nie wróciła - trzymając swój biały MacBook Air. Ułożyła się wygodnie na brzuchu w poprzek łóżka i uruchomiła netbook. Odczekała chwilę i odszukała w internecie swoją ulubioną dramę Tylko to mogło ją teraz uratować od podłego nastroju. To była rzecz, o której wiedzieli tylko nieliczni. To była jej fascynacja i coś, co sprawiało, że czuła się jakby była kimś innym. Kliknęła na przycisk odtwarzania i skupiła się na obrazkach pojawiających się na ekranie. Z każdą kolejną minutą czuła jak opuszczają ją troski, jak myśli uciekają w głębokie otchłanie umysłu, jak na jej twarzy bezwiednie wykwita delikatny uśmiech. Kątem oka zerknęła na swojego ukochanego kota, który teraz przeciągał się i spoglądał na nią z przekrzywionym łepkiem. Patrzył przez kilka sekund po czym ułożył się na drugim boku i znowu zwinął w kłębek. Pogłaskała go i ponownie skupiła się na serialu. Widziała go już kilkukrotnie, ale wciąż był tak samo zabawny i niezwykły jak wtedy, gdy oglądała go po raz pierwszy. Uwielbiała w nim dosłownie wszystko. Od ubrań, które nosili bohaterowie, przez fantastyczne dialogi aż po mistrzowską grę aktorską. I chociaż widziała już wiele azjatyckich produkcji - ta wciąż była jej ulubioną i najlepszą. Nie znalazła niczego, co dorównywałoby jej poziomem. Usłyszała pochrząkiwanie za sobą i błyskawicznie odwróciła głowę. To co zobaczyła, wprawiło ją w niemały szok. Zbyt energicznie zatrzasnęła urządzenie aż wydało z siebie odgłos podobny do chrobotania. Zerwała się na równe nogi i stanęła twarzą w twarz z przybyszem.
- To wiele wyjaśnia - zaczął martwym głosem. Opierał się o futrynę w drzwiach, a jego ciało było sztywne i spięte. I te oczy, które spoglądały na nią w zastygłym wyrazie złości.
- Słucham - spytała przerażona. Nie uprzedził jej, że przyjdzie. Nie sądziła nawet, że znajdzie czas. W głowie próbowała ułożyć jakieś racjonalne wyjaśnienie dla tej sytuacji, ale teraz hulała tam tylko pustka. Czuła się tak, jakby nie znała zbyt wielu słów, a te które potrafiła by z siebie wydobyć - nie układałyby się w jedno logiczne zdanie.
- To wyjaśnia twoje zainteresowanie moją osobą - wwiercał się swoim wzrokiem w głąb jej duszy. Była pewna, że temperatura w pokoju spadła o kilka stopni. Zerknęła na swoje przedramię, na którym była teraz gęsia skórka. Czuła także dreszcze przebiegające po jej kręgosłupie. Czuła się tak, jak w chwili, w której była przerażona jego obecnością. Atmosfera wyraźnie zgęstniała. Nie potrafiła się ruszyć, była niczym posąg. A on wciąż patrzył na nią z wrogością, która była dla niej nie do zniesienia.
- Jak długo tutaj jesteś? - spytała, a głos jej drżał. I ze wszystkich sił próbowała powstrzymać łzy cisnące się do oczu. Czuła jak w gardle pojawia się gula i wyschło tak, że nawet nerwowe przełykanie śliny na nic się zdało.
- Wystarczająco długo - odrzekł tonem wypranym z emocji. Odepchnął się łokciem od futryny i wyminął ją. Usłyszała jak jej łóżko zaskrzypiało, ale nie potrafiła się odwrócić. Jego martwe oczy były dla niej niczym setki sztyletów wbijanych w serce. Wiedziała, że potrafił taki być. I ona potrafiła. Ale nie była na to przygotowana - nie dzisiaj, kiedy tak fatalnie się czuła. Zerknęła na siebie przerażona tym, jak w tej chwili się prezentowała. Długie dresowe czarne spodnie z gumką przy kostce nie były strojem, w którym mogła wyglądać elegancko. Nie należała także do nich zwykła biała luźna bokserka z napisem, ani też beżowy kardigan z rękawem lekko za łokieć Tak, to zdecydowanie nie był dobry dzień na odwiedziny kogokolwiek, a zwłaszcza Kanga.
- Kto cie wpuścił - wydukała z siebie po serii szybkich, ale głębokich wdechów i wydechów. Była także zdolna do tego żeby się odwrócić, a gdy to zrobiła, znów o mało nie zachłysnęła się powietrzem. Teraz jego wzrok miał w sobie raczej więcej z pożądania aniżeli wściekłości. I chociaż jego postawa nadal nie wyrażała żadnych emocji, to spojrzenie wręcz nimi emanowało.
- Albert - wzruszył ramionami. I dlaczego on zawsze we wszystkim musiał prezentować się nienagannie? Zwykłe czarne rurki, biały t-shirt wycięty w serek i sweter w biało-czarne pasy z rękawami podwiniętymi do łokcia sprawiały, że z ledwością zachowała swoje opanowanie. Przeklinała się w duchu za to, że tak na nią działał. Nie potrafiła w jego obecności powstrzymać drżenia rąk i cichego głosu, który przypominał bardziej pisk. Jej ciało reagowało na niego automatycznie. A grzywka, która opadała na jego oko sprawiała, że cichy jęk zachwytu wyrywał się z jej gardła za każdym razem, gdy był w zasięgu jej wzroku. I tylko teraz wszelkimi nakładami silnej woli, zdusiła go w sobie.
- Ja... - zaczęła, ale nie wiedziała, co powiedzieć. Słowa były zbyt nieodpowiednie by wystarczająco dobrze to wszystko wyjaśnić - to nie ma z tobą nic wspólnego - zakończyła prawie szeptem.
- Od jak dawna oglądasz te pierdoły? - błysk w jego oczach nie wróżył niczego dobrego. I dostrzegła to, nawet pod rozbawieniem, którym próbował zatuszować złość.
- Od prawie roku - nerwowo skubała skrawek swojego swetra. Atmosfera uległa tylko nieznacznej poprawie, ale wciąż była zbyt ciężka by mogła poczuć się swobodnie. Shin Woo potrafił doskonale dobierać słowa, tak by wyrażały jak najmniej uczuć, by były jak najbardziej obojętne i bez wyrazu.
- Teraz rozumiem dlaczego patrzyłaś na mnie jak na kosmitę - niemrawo się uśmiechnął, ale ona nie rozumiała o co mu chodziło. Przygryzła dolną wargę i zamknęła oczy. Przeszukiwała otchłanie swojej pamięci w poszukiwaniu odpowiedzi, ale wciąż nic nie przychodziło jej do głowy.
- Nie wiem, o czym mówisz - westchnęła w geście kapitulacji.
- Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? - niemrawo kiwnęła głową. Oczywiście, że pamiętała Nie mogła by zapomnieć - wyglądałaś wtedy, jakbyś zobaczyła ducha. Byłaś blada i przerażona - znów się uśmiechnął, a ona pojęła. Uzmysłowiła sobie, jak zdziwiona wtedy była, gdy wpadli na siebie. Była oburzona, że przez niego wylądowała na brukowej drodze, a zarazem nie mogła uwierzyć, że to jego wina.
- Byłam wściekła, że wylądowałam na chodniku z twojej winy - puściła swój sweter, którym bawiła się od kilku minut. Usłyszała pomiaukiwanie dochodzące zza pleców azjaty i z przerażeniem przypomniała sobie, jak jej rudy futrzak reagował na przybyszy. Najpierw wpatrywał się w gościa pięknymi oczami, a potem znienacka atakował. Teraz robił dokładnie to samo. Przeciągnął jedną łapę i drugą, zrobił krok do przodu, a ona wstrzymała oddech.
- Nie wiedziałem, że masz kota.
- Nic nie mów! - pisnęła. Kot zrobił kolejny krok, a materac ugiął się pod jego ciężarem. Miauknął po raz kolejny i ugiął swoje łapy. Czaił się na ofiarę - Yoko nie! - krzyknęła, ale kot ani myślał przestać. Zakryła oczy ręką i zrobiła się czerwona jak burak. Wytężyła słuch, ale żaden odgłos nie dobiegł jej uszu. Spojrzała przez palce na azjatę, ale ten wciąż siedział niewzruszony. Zerknęła za niego, ale kota już tam nie było Spuściła rękę i zamarła. Yoko jak gdyby nigdy nic ułożył się na kolanach chłopaka i mruczał zadowolony, gdy ten drapał go za uchem.
- Coś się stało? - spytał z troską - jesteś blada jak ściana.
- Nie - pokręciła przecząco głową - on nie znosi obcych. Aurelia po pierwszym spotkaniu wyglądała jakby wpadła w krzaki dzikich róż. Zanim zdążyłam go od niej odciągnąć, była już cala poraniona, ale jak widać ciebie polubił. I to jest bardzo dziwne - wzruszyła ramionami.
- Rozumiem, a teraz mam kolejne pytanie - wciąż drapał puszysty kłębek za uchem, a on zdawał się być tym zachwycony bo z każdą chwilą jako mruczenie było głośniejsze. Kornelia parsknęła śmiechem. To był niesamowicie zabawny widok i żałowała, że nie miała w pobliżu aparatu, bo to była chwila godna uwiecznienia.
- Pytaj.
- Dlaczego oglądasz te dramy? - oparł się jedną ręką o materac, a ona nadal stała jak kołek w tym samym miejscu.
- Sama nie wiem. Mają w sobie coś takiego, co sprawia, że zapominam przy nich o własnych problemach. Uwielbiam je bo różnią się od zachodnich produkcji. Są słodkie, zabawne, do bólu przewidywalne, z dobrym podkładem muzycznym i w większości tak wciągające, że zapomina się o całym świecie. A przez to, że maja tak niewiele odcinków akcja jest na tyle szybka, że nie mam czasu się znudzić - wzruszyła ramionami - i kocham azjatów! - zakończyła z uśmiechem na twarzy.
- Zauważyłem - on także się uśmiechał, a dziwna ciążąca między nimi atmosfera zniknęła. On już nie był spięty, a ona przerażona.
- Taki już mój urok - odrzekła z powagą. Odłożył Yoko na drugi koniec łóżka - w miejsce, w którym zazwyczaj ma się nogi - a kot łypnął na niego złowrogim spojrzeniem, ale nie zareagował. Ułożył pyszczek na kapie i przez chwilę ich obserwował, a potem znów zasnął. To było jego ulubione zajęcie, zaraz po pałaszowaniu swoich ulubionych przysmaków. Potrafił spać godzinami, a zwłaszcza w taką pogodę Shin rozłożył się wygodnie na jej poduszkach i przesunął na drugą stronę. Poklepał miejsce obok siebie, a ona bez wahania ułożyła się obok niego. Przyciągnął ją jeszcze bliżej tak, że zmuszona była ułożyć głowę na jego klatce piersiowej. I musiała przyznać, że jego niezapowiedziana wizyta była czymś, czego potrzebowała.
- Włącz to, co oglądałaś - podał jej netbook, a ona zerknęła na niego zaskoczona.
- Dlaczego? - spytała zszokowana. Nie sądziła, że będzie chciał z nią to oglądać.
- Mówiłem, że chcę poznać każde twoje oblicze. Żeby zrozumieć dlaczego to jest tak ważne, muszę to z tobą zobaczyć. I lubię kiedy się śmiejesz. Nigdy nie robiłaś tego tak często, jak w ciągu tych kilkudziesięciu minut - pocałował ją w czoło, a ona czuła jak w jej głowie znów szaleje tornado rozpędzonych myśli.
- Jak długo tutaj stałeś? - zadała pytanie i otwarła MacBooka.
- Jakieś pół godziny - wzruszył ramionami i objął ją jeszcze mocniej. Ponownie włączyła przycisk odtwarzania.
- Mogłeś wcześniej dać o sobie znać - mruknęła, przypatrując się obrazom migającym na ekranie. To był jeden z jej ulubionych rozdziałów, i to tych które były całkowicie zabawne.
- Mogłem, ale nie chciałem.
Po dwóch odcinkach zamknęła laptopa i zerknęła na chłopaka, Nie wydawał się być znudzony i choć nie wybuchał głośnym śmiechem, jak ona - widziała te wszystkie uśmiechy, których nie potrafił ukryć.
- Chciałabym kiedyś odwiedzić Seul i wyspę Jeju, przejechać się takim zwykłym autobusem, spróbować smażonych skórek i wypić soju w przydrożnej knajpie. Chciałabym po prostu być otoczona tyloma azjatyckimi przystojniakami - zakończyła z błyskiem w oku. Była ciekawa jego reakcji i była dokładnie taka, jak przewidywała.
- Jeden własny ci nie wystarcza? - spytał martwym tonem, a wesołe iskierki w jego oczach zniknęły. Płynny brąz podobny do koloru drzewa orzechowego stal się prawie czarny i niemal całkowicie stopił się ze źrenicą.
- Oczywiście, że wystarcza. Jest czymś więcej niż nawet marzeniem. Po prostu chciałabym tam pojechać - odparła rozmarzonym tonem.
- Kiedyś cię tam zabiorę - spojrzała na niego i nie potrafiła uwierzyć.
- Dziękuję - szepnęła. Odwróciła głowę, spoglądając za okno - mam ochotę na spacer! - stwierdziła na widok pogody za oknem. Deszcz w końcu przestał padać i słońce leniwie wyglądało zza chmur. Zeskoczyła z łóżka i weszła do garderoby.
- Tylko nie stój godzinę przed szafą - krzyknął rozbawiony, a ona wyjrzała zza drzwi i posłała mu oburzone spojrzenie.
Drama...
OdpowiedzUsuń..............................................................
32 year old Administrative Officer Annadiane Gudger, hailing from Trout Lake enjoys watching movies like Mysterious Island and Drawing. Took a trip to Church Village of Gammelstad and drives a Mercedes-Benz 540K Special Roadster. przydatne lacza
OdpowiedzUsuń